Witam wszystkich serdecznie!
Tak właściwie to nie pamiętam kiedy ostatni raz blogowałam. Może dlatego straciłam dzisiaj cały dzień, starając się połapać w tych wszystkich ustawieniach szablonów, czcionek, kolumn... Ach, ten mój perfekcjonizm. :) Mam nadzieję, że efekt końcowy jest zadowalający!
Gwarantuję, że zęby i pazury ma niczym najwytrawniejszy drapieżnik, moje dłonie się już nieraz o tym fakcie przekonały. ;)
Fotografowanie
go stało się jedną z moich pasji, bo po prostu uważam, że ma w sobie
coś takiego, że - w przeciwieństwie do mnie :) - nie wychodzi źle na
zdjęciach. Poza tym ma tyle pomysłów na różne zabawy, schowki, wygibasy,
że po prostu nie można tego nie uwiecznić.
Dopiero gdy Malagito
zamieszkał w moim domu poznałam znaczenie sentencji "dom bez kota to
tylko mieszkanie". Porównując kilkuletni okres bez zwierzaka w domu, a
ostatni rok, kiedy mieszka tu Malaga, zmiana jest diametralna. Kot
naprawdę działa kojąco, uspokajająco, a i potrafi rozbawić do łez, kiedy
akurat ma się gorszy humor. :) Bardzo też pomaga mojej mamie, bo kiedy
ja wyjeżdżam do Krakowa studiować (tryb zaoczny), dzięki obecności
Malagi nie zostaje w domu sama. Inny wpływ posiadania kota w domu?
Połowa (dosłownie!) mojej rodziny oraz kilkoro przyjaciół odkryło, że ma
alergię na kocią sierść. :)A wracając jeszcze do kwestii fotografii, chociaż Malagito jest bardzo wdzięcznym modelem, ogólnie lubię fotografować naturę. Przez mój obiektyw przewinęło się już wiele pięknych, niestety bezdomnych:
A to tylko niektóre z nich...
Przy innej okazji z chęcią pokażę Wam inne pstryknięte przeze mnie zdjęcia, nie tylko Malagi. :) A tymczasem życzę wszystkim spokojnej nocy i kotów mruczących Wam do snu.
ha! do mnie będzie należał ten dziewiczy komentarz :3 (w tej chwili Edek właśnie wykonał samobójczy skok na mnie zza firanki i przeżyłam 100 zawałów na raz, bo jest ciemno xD)
OdpowiedzUsuńno cóż, pozostaje mi życzyć owocnego blogowania i systematyczności ^
Z tą systematycznością pewnie będzie najgorzej, ale może jak wiosna się w końcu pokaże, to i mi siły witalne wrócą. :) A co do nagłych skoków - ja palpitacje serca przeżywam prawie co noc, bo Malaga uwielbia skradać się po ciemku na łóżko po stoliku i nagle skakać mi na klatkę piersiową, po czym spokojnie układa się spać, drań. ;)
UsuńBry! Częstego blogowania życzę. Chętnie poznamy przygody Malagi, jego charakterek, a i genezę jego imienia. Czekamy na dalsze wpisy - póki co odmrukujemy się :)
OdpowiedzUsuńNo hej ;)
OdpowiedzUsuńTo Malaga ma teraz lepiej niż moje kociary ;) Ma swój blog. powodzenia życzę i będziemy starały się zaglądać :)
Zapraszam, chociaż Forum nie opuszczam, więc i tam pewnie zawsze jakieś nowinki się znajdą. :)
Usuń