Malagito





Teraz jest już ponad półtorarocznym kocurem, ale trafił do mnie jako czteromiesięczne kocię. Jego ogłoszenie znalazłam w Internecie i mimo że marzył mi się rudzielec - w Maladze zakochałam się od razu i nie było mowy o żadnym innym kocie! 
Przyjechał do mnie z Krakowa, jako podopieczny Fundacji AFN

Jest to mój pierwszy "pierwokotny", ale mam nadzieję, że za jakiś czas nasze skromne stado się powiększy - czas pokaże. :) 
A co mogę o Maladze powiedzieć? Ciężko go opisać w paru słowach - naprawdę! To niespożyty wulkan energii, który całe dnie poświęca na gonienie za piłeczkami, piórkami na wędkach i czajeniu się na gołębie za oknem. Codziennie też odbywa ze mną sesję nakolankowo-głaszczącą, bo ten kot to miziak nad miziaki.
 Ale jak każdy kot jest też niesamowitym śpiochem... ;)

A tak właściwie dlaczego "Malagito"? Cóż, kiedy został znaleziony na ulicy był zaledwie kilkutygodniowym kociakiem - był tak malutki, że wzięto go za kotkę! Stąd jego fundacyjne imię to Malaga. Dopiero później, kiedy podrósł, pomyłka co do jego płci wyszła na jaw, ale imię zostało. Kiedy trafił do mnie stwierdziłam, że Malaga to właściwie imię "bezpłciowe", ale jednak skłania do myślenia, że chodzi o kotkę. Nie pamiętam już gdzie, w każdym razie albo na Forum Miau, albo na Facebooku przeczytałam, że opiekunka z domu tymczasowego, gdzie mieszkał Malaga napisała o nim właśnie "Malagito" i strasznie mi się to spodobało, zwłaszcza że jednoznacznie wskazywało, iż mowa tu o kocurku. No i tak zostało, chociaż jak widać nadal chętnie zwracam się do niego per Malaga. :) 

A tu kilka moich ulubionych filmików z udziałem Malagi:

Taki to właśnie kot umila mi każdy dzień.